Sędzia w Waszyngtonie orzekł 2 września, że Google nie będzie zmuszony sprzedać swoją chromowaną przeglądarkę w znaczącej sprawie antymonopolowej. Ta decyzja stanowi godne uwagi, choć rzadkie zwycięstwo dla Big Tech Company w trwających bitwach z amerykańskimi władzami antymonopolowymi.
Decyzja sędziego Amita Mehty uznała prawdopodobne odwołanie do sprawy do Sądu Najwyższego. William Kovacic, dyrektor Centrum Prawa Konkursu na George Washington University, stwierdził: „Sędzia Mehta zdaje sobie sprawę, że Sąd Najwyższy jest prawdopodobnie ostatecznym miejscem docelowym w tej sprawie i wybrał środki zaradcze, które mają duże szanse na przyjęcie przez sąd”. Sugeruje to strategiczne podejście do tworzenia środków zaradczych, które częściej wytrzymają kontrolę sądową.
Orzeczenie pozwala Google zachować system operacyjny Android, kluczowy komponent, a także Chrome, napędza dominację Google w sektorze reklamowym online. Ta decyzja spotkała się z ulgą inwestorów, ponieważ przymusowe zbycie Chrome lub Androida było postrzegane jako główne zagrożenie dla podstawowego biznesu Google. Zamiast wymuszonej sprzedaży, orzeczenie nakazuje udostępnianie danych konkurentom, co jest środkiem mającym na celu wspieranie konkurencji na rynku reklamowym.
Google zamierza stawić czoła procesie pod koniec tego miesiąca w sprawie środków zaradczych w oddzielnej sprawie Departamentu Sprawiedliwości. W tej równoległej sprawie sędzia już ustalił, że Google posiada nielegalne monopole w technologii reklamowej online. Nadchodzące proces koncentrują się na odpowiednich działaniach naprawczych.
Sędzia Mehta uznał szybki napływ kapitału do sektora sztucznej inteligencji, odnotowując jego wpływ na krajobraz konkurencyjny. „Pieniądze napływają do tej przestrzeni i jak szybko dotarły, są zadziwiające”, napisała Mehta, dodając, że firmy AI są teraz lepiej przygotowane do rzucenia wyzwania Google niż tradycyjni programiści wyszukiwarek od dziesięcioleci. Ta obserwacja uwzględniła względy sędziego dotyczące potencjalnych środków zaradczych.
Orzeczenie przynosi ulgę producentom Apple i innym producentom przeglądarki i przeglądarki internetowej, umożliwiając im nadal korzystanie z umów o udostępnianiu przychodów z reklam w Google. Umowy te zapewniają płatności tym firmom za wyszukiwanie Google przeprowadzone na ich urządzeniach.
W poście na blogu odpowiadającym na orzeczenie Google wyraził obawy związane z udostępnianiem danych. Firma stwierdziła, że martwi się, że udostępnianie danych „wpłynie na naszych użytkowników i ich prywatność, a my dokładnie przeglądamy decyzję”. Podkreśla to wrażliwość Google na potencjalne konsekwencje prywatności wynikające z wymaganych ujawnień danych.
Decyzja zabrania Google zawierania wyłącznych umów, które uniemożliwiłyby producentom urządzeń ładowanie konkurencyjnych aplikacji. Środek ten ma na celu ułatwienie konkurencji poprzez ułatwienie konkurentom uzyskanie dostępu do urządzeń. Mehta zasugerowała, że zakaz podziału przychodów jest mniej istotny, biorąc pod uwagę wzrost technologii AI. W szczególności cytował produkty takie jak Chatgpt Openai, które „stanowią zagrożenie dla prymatu tradycyjnego wyszukiwania w Internecie”.
Dane Google jest teraz zobowiązane do udostępnienia, mogą umożliwić firmom AI zwiększenie rozwoju chatbotów, aw niektórych przypadkach wyszukiwarki oparte na AI i przeglądarce internetowe. Dostęp do danych ma na celu wyrównanie innowacji i wspieranie innowacji w przestrzeni AI. Google stoi w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony coraz bardziej popularnych narzędzi AI, takich jak Chatgpt Openai, które aktywnie erodują dominację Google w tradycyjnym wyszukiwaniu.
Zdolność Google do dalszego dokonywania płatności na rzecz Apple została również zachowana przez orzeczenie. Google oświadczył również, że zamierza kontynuować kwestionowanie orzeczenia, które wymaga od niego przeglądu swojego sklepu z aplikacjami, wynikającym z pozwu wygranego przez Epic Games, producenta „Fortnite”.
Deepak Mathivanan, analityk Cantor Fitzgerald, zauważył, że wymagania dotyczące udostępniania danych stanowią konkurencyjne ryzyko dla Google, ale nie natychmiast. Zauważył: „Google powiedział wcześniej, że planuje złożyć apelację, co oznacza, że może minąć wiele lat, zanim firma będzie zobowiązana do działania w sprawie orzeczenia”. Wskazuje to, że wdrożenie orzeczenia może być znacznie opóźnione z powodu procesu odwoławczego.





